Idealny moment nie nastanie nigdy.
Dokładnie rok temu o tej samej porze postanowiłam, że wrócę do blogowania. Zaczęłam mniej więcej tak: 4 lata zajął mi powrót do blogowania. 4 lata dojrzewała we mnie myśl... Przez 4 lata narastała we mnie chęć powrotu tutaj, aż w końcu coś pękło. Niby nic trudnego zalogować się i zamiast zapisywać swoje myśli w kalendarzu, przelać je tutaj. I co było później? Nic. Minął kolejny rok planowania w głowie wpisów a 365 dni okazało się niewystarczające na podjęcie działania. Wciąż było coś ważniejszego do zrobienia i ciągle odwlekałam decyzję o pisaniu na później. A przecież wydawałoby się, że to nic trudnego - wystarczyło otworzyć laptopa, wpisać adres bloga i nawet nie wpisywałam hasła, gdyż ku mojemu zaskoczeniu, wciąż byłam zalogowana. Nie musiałam wstawać z łóżka, ubierać się, wychodzić na zewnątrz, jechać kilka kilometrów. Wszystko czego potrzebowałam było w zasięgu ręki a mimo to sprawiało mi to ogromną trudność. Niepokojące jest jak bardzo potrafimy spychać nasze m